W TPN mają stanąć takie tablice....
piątek, 30 grudnia 2016
poniedziałek, 12 grudnia 2016
O chorobach psychicznych i o hue hue hue zamiast ho ho ho
Depresja wydaje mi się wręcz epidemiologicznie powszechna, to budzenie się w nocy, te myśli uporczywie męczące, smutek, powszechna beznadzieja. Zdarza się, że zastanawiam się patrząc w ledwie rozświetlony świt, jeszcze prawie w nocy, pytam sama siebie, czy to już? Tyle mówiło sie o konieczności otwierania się na ludzi chorych psychicznie, że się nam przy okazji społeczeństwo otwarło na choroby chyba. Depresja wyszła z cienia, ba, z głęboko ukrytych warstw między węglem brunatnym a kolejnymi piętrami torfu i stała się nie tyle uświadomiona co "świadoma" a może nawet stała się depresja celebrytką.
Zawsze (tzn od zajęć z psychiatrii) podejrzewałam się raczej o zaburzenia dwubiegunowe. Nadmienić w tym miejscu chyba wypada, że po egzaminie z tego przedmiotu wszyscy byli komplementarnie zdiagnozowani z przypisanym zaburzeniem i oceną w indeksie. Efektywna dwubiegunowość ujawnia się u mnie od bieguna: super, zróbmy jeszcze to i to (taki mam tegoroczny grudzień) pojedźmy na konfę, zróbmy spotkanie, wyjdźmy do jednostki... do szeroko pojętego: a dajcie mi wszyscy święty spokój.
No i zostaje jeszcze jedno zaburzenie, z którym się wciąz spotykam "potrupizm". Po trupach do celu, z przerażeniem lekkim stwierdzam, że to jest skuteczne, ludzie bezwzględni są ludźmi sukcesu i jako tacy sukces osiągają. Chore, nieludzkie i złe, a jednak czasem przejdzie przez myśl, czy oby nie oni narzucają warunki. I..kólko sie zamyka, bo powoduje to u mnie nastroje raczej depresyjne.
A czasem owszem czuję się i rozbawiona...gdy słyszę jak ktoś nie lubi Świąt bo...MUSI MAMIE POMÓC przy gotowaniu. Wyrazy współczucia doprawdy, moje dzieci też muszą hue hue hue hue....
Subskrybuj:
Posty (Atom)