Zatem otwarłam wino jarzębinowe...nie, nie opętała mnie futbolowa mania po prostu kupiłam i stało w lodówce, więc to nie mógł być zbieg okoliczności...jeżeli jest plus 30 a wino ma tylko 16 to proszę samemu wziąć pod uwagę całokształt okoliczności.. Tymczasem kilka dni temu..podczas meczu z Ukrainą jadę (podkreślam: W CZASIE MECZU) przez wioseczkę, nigdzie, ani jednego faceta..w sklepie Cygan z wielodzietną rodziną i same babeczki, i podczas powrotu do domu te puste ulice...nagle wtem wnet...wśród tejże apolkalipsy widze jednego pana, który samotnie maluje ogrodzenie..
"Pewnie ma karę"-piszę do Aspi.
Nie rozumiem facetów, siedzą przed odbiornikami i pokrzykują dając ultraniezbędne wskazówki innym facetom biegającym po boisku: jak?! JAK?!, nie tu, tam podaj!, JAK TO ROBISZ?
A było grać w dzieciństwie na tyle dobrze że teraz byś go tam wyręczył!
Taktycy na sucho i mistrzowie krytyki!
Kobiety natomiast dzielą się na te które to rajcuje (za dużo testosteronu), które traktują to towarzysko/lansiarsko (biały stanik, czerwone szorty, zostanę MISS EURO) i te które w żenujący wręcz sposób chcą pokazać jakie są fajne, choć na ogół, za cholerę nie wiedzą o co w tym chodzi...
Podoba mi się natomiast ten spacyficzny rodzaj radosnej schizofrenii, oflagowane pojazdy (mandat możliwy) i zachowanie kibiców a nie kiboli, które gdzieś tam po necie obserwujemy w radosnych filmikach.
Fajnie..
W każdym razie po meczu Polska-Szwajcaria piję wino jarzębinowe i kiwam nóżką..korzystając z tego, że jest nieledwie 28 stopni..
P.S. To, że Euro zbiega się z wyprzedażami uważam za niesamowity pozytyw..zero facetów w centrach handlowych, nikt nie płacze, nikt nie marudzi, nikt nie pogania..yeeeeaaahhh...niech już sobie lepiej poganiają innych po boisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz