piątek, 27 stycznia 2017

Dziennik pokładowy

27 stycznia 2017, piątek
na zewnątrz pizga złem, rano było -17
Aspi nadal nieobecna na blogu
Wołam "Aspiii!, AAAAAAssssssssssspiiiii!!!!
Noktowizor zarejestrował nieznaczny ruch kołdry.
Tak, Aspi ciągle nie ma.
A ja ciagle wierzę, ze przyjdzie tu świeża, z błyskiem w oku, zawinięta w puszysty szlafrok i z kubkiem parującej kawy w dłoni.
Tymczasem ja schodzę tak:

czwartek, 19 stycznia 2017

Kawa wieczorową porą....

-Hej co robisz-zagadnęłam do Aspi smsem
-W pracy jesteeeeem-brzmiała odpowiedź
-Ja też...to dzwonimy?
-No ba..
I tak spędziłyśmy urocze minuty każda w swojej pracy rozmawiając o tym, co w życiu najważniejsze, tzn o potrzebie zakupów, planach treningowych, potrzebie bycia "z wzajemnością" i o innych kluczowych dla rozwoju cywilizacji sprawach. Nic się nie stało, żaden resort nie stracił nic ze swojego niewątpliwego uroku, gdyż mamy bardzo podzielną uwagę i te krótkie chwile relaksu wpływają wyłacznie na podniesienie produktywności. Takie małe telefoniczne SPA z Aspi dobrze mi robi, bo ogólnie nie wiem czemu przypisać ciągłą potrzebę snu, stałe zmęczenie i brak chęci do życia...nie zdecydowałam jeszcze czy to skutek przedłużającej sie jesiennej depresji, czy wyjatkowo wczesnego w tym roku przednówku. Na coś zrzucić trzeba a na ciśnienie nie mogę, bo ponoć kawa podnosi ciśnienie, a ja mam w żyłach więcej kawy niż czegokolwiek. Chyba 2017 przyniósł mi prócz senności jakieś wzmożone budowanie zdań wielokrotnie złożonych..
No to jak?
Jeszcze jedna kawusia?


sobota, 7 stycznia 2017

A początek roku przywitał nas chłodkiem..

Aspi się nie odzywa...ASPIIII JESTEŚ TAM?
Wieeeem,wieeeem że już zimy większe były. Ale gdy mam rzęsy umalowane mrozem na biało to serio...tamte zimy nie są żadnym argumentem.
Czego to się człowiek z netu nie dowie...Właśnie wyginęli Jamajczycy.