Buciki kupiłam!!! – Zakomunikowałam radosnym głosem stojąc w
drzwiach domku i trzymając w jednej ręce papierową torbę z rzeczonymi NIEZBĘDNYMI
szpilkami, a w drugiej mocną, materiałową siatkę z zakupami. Normalne, kobiece
zakupy. I skoro, jak każda polska...i nie tylko polska ko… no
choć francuski
- jako ikony mody to raczej ciężko wyobrazić sobie
z siatkami materiałowymi, już raczej papierowymi…takimi
z naniesionym drukiem największych markowych domów
mody…no ale niech będzie – jak każda polska kobieta skoro mogę robić co parę
dni zakupy w spożywczaku to dlaczego nie w obuwniczym? Wszak butki każdej kobiecie
do życia bardziej niezbędne niż jedzenie, CZYŻ NIE?!?!
- I miej świadomość, że masz szalenie oszczędną żonę –
dodałam z nieskrywaną dumą w głosie
-Thia…
- Torebunia była do kompletu. Śliiiiczna!! Ale zdrowy rozsądek zwyciężył nad pragnieniem
posiadania tego cuda – wycedziłam
znacząco akcentując na pierwszy wyraz z nieskrywanym
wyrzutem w głosie.
- To ile zaoszczędziłaś?
- Pińńńcet sześciedziesiąt. HA !
- Słabo ! Trzeba było pójść do Malboro i zaoszczędzić co najmniej z pięć i pół
tysiaka– skonkludował eM.
-Jesteś pewien, że zdrowy rozsądek w każdym sklepie
przemawia równie mocno? – zripostowałam na odchodne i poszłam do sypialni mierzyć butki.
P.S. Mam szlaban do końca kwietnia nawet na skarpetki!