niedziela, 3 stycznia 2016

Chłodno, zimno, lodowato..

Napisałabym, że mnie rozbraja ta nagonka z "olabogawielkimi mrozami", gdy temperatury sięgają kilkunastu na minusie a cała Polska zachowuje się, jakby na ogół u nas w styczniu kwitły magnolie.
Napisałabym...ale mi nieco zimno. 
Chyba coś mi się pochrzaniło z mechanizmami adaptacyjnymi, ubieram sie na cebulkę, (choć zaczynam wątpić, że cebula ma AŻ TYLE warstw) i z drugiej strony głupia fascyncja słońcem , "słońce Ci przecież w zimie krzywdy nie zrobi, prawda?", więc wybiegam na słońce merdając ogonem i...zamarzam w pół kroku. Miło widzieć, ża są bardziej postrzeleni ode mnie i jeszcze szukają bliskości fizycznej z zimną ścianą, OBLODZONĄ ścianą, której zresztą sami pomogli się oblodzić. Zatem stoję. MARZNĘ i podziwiam z pólprzymkniętymi powiekami (trochę od słońca, trochę bo mi lewa powieka sama lata od tego zimna), podaję herbatę, przy okazji grzejąc dłonie od kubka (dłonie w rękawiczkach, GRUBYCH rękawiczkach dodajmy). Zima, zima..ho ho ho!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz