wtorek, 12 stycznia 2016

Ciepło, ciepło....



Wiem! Ostatnimi czasy scenki obrazkowo-rodzajowe zastąpiły mniej lub bardziej wyczerpujące opisy… ale pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno temu ludziska posługiwali się pismem węzełkowym, więc na zdjęcia, myślę nie ma co narzekać :-P

 Ja również odczuwam jakby niską tolerancję temperatur ujemnych na organizm,  a eM jeszcze namawia do morsowania bo „będzie Ci cieplej”… Obawiam się, że nawet perspektywa idealnie bezcellulitusowych nóg mnie nie przekona przed bieganiem w samych gatkach po śniegu i moczenia tychże pomiędzy pływającymi kawałkami zbitego lodu… Oficjalnie „NIE MAM ODPOWIEDNICH BUTKÓW” a wrodzona oszczędność /wiem – nawet ja w to nie wierzę/ nie pozwala mi na kupno tych odpowiednich. No i musiałyby być chyba z wełny merynosów wydziergane, wygrzewających się w południowym słońcu tuż przed oskubaniem… a najlepiej tuż przed włożeniem ich na nogi  tak, by temperatura mocno dodatnia skutecznie zniwelowała  odczucia minusowego zbiornika wodnego.


 Tak więc – oby do wiosny! Może pod koniec maja śniegi ustąpią, krokusy zakwitną a cebula porzuci swe warstwy na uczczenie wyczekiwanych kilku dni lata. O ! 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz