- I miej świadomość, że masz szalenie oszczędną żonę –
dodałam z nieskrywaną dumą w głosie
-Thia…
- Torebunia była do kompletu. Śliiiiczna!! Ale zdrowy rozsądek zwyciężył nad pragnieniem
posiadania tego cuda – wycedziłam
znacząco akcentując na pierwszy wyraz z nieskrywanym
wyrzutem w głosie.
- To ile zaoszczędziłaś?
- Pińńńcet sześciedziesiąt. HA !
- Słabo ! Trzeba było pójść do Malboro i zaoszczędzić co najmniej z pięć i pół
tysiaka– skonkludował eM.
-Jesteś pewien, że zdrowy rozsądek w każdym sklepie
przemawia równie mocno? – zripostowałam na odchodne i poszłam do sypialni mierzyć butki.
P.S. Mam szlaban do końca kwietnia nawet na skarpetki!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz