czwartek, 12 lutego 2015

Czwartek..po prostu czwartek.

Tłusty czwartek, raniutko jadę wypiec pączki...do pobliskiej cukierni, przy okazji biorę garstkę chrustu, co rozpoczyna gorączkową dyskusję pań w cukierni czym różni się chrust od faworków i jaka jest przewaga jednego nad drugim. Zostawiam je z problemami egzystencjalnymi i pomykam do domu, jeszcze przed pracą zawieźć tego i owego. W samochodzie pachnie pączkami pod sam sufit, bohaterowie dnia zerkają na mnie z pudełka, piękni, rumiani, ze skórką pmarańczową dumnie błyszczącą na lukrowanej piersi!
-Wiesz po ile są faworki?-piszę do Aspi
-Po cztery razy tyle co zwykle?-przychodzi sms
-Po 47 złotych za uncję!-piszę naiwnie oburzona, naiwnie, bo w pracy dowiem się, że w mieście wojewódzkim cena dochodzi do 98 zl. Ha! Chyba sie przekwalifikuję na wyrób faworków...raz do roku.
A wogóle..też tak macie, że jakiś żart śmieszy Was i po czasie?..., bo ja owszem i bywa, że kolejny raz uśmieję się z tego i owego jak norka.

"W czasie deszczu meteorytów pewien licealista nie potrafił się zdecydować
z życzeniem w związku z czym
został właścicielem skutera z cyckami"

Ta-dam.:)

tapeciarnia.pl






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz