wtorek, 21 kwietnia 2015

Jak przyRoda to tylko w Warszawie, w Warszawie...

Trafiliśmy do ZOO w porze sjesty..tak, wiem, sjesta poza Włochami sie nie stosuje (tak jak przepisy o ruchu drogowym nie stosują sie w mieście stołecznym) ale umówmy się, że jest to nowatorska adaptacja sjesty (i przepisów w mieście stołecznym). Zatem dziecię miałam pełne entuzjazmu aż tryskające energią a zwierzęta na to jak następuje:

Pan lemur - na potrzeby chwili nazwany Julianem...

...wietrzy...futerko ( i wszyscy na sali wierzą,że to o futerko Julianowi chodzi)

Wydra vel Marlenka...

..poświęciła nam chwilę...

krótką chwilę.

Lew się wkurzył..

..co mogło mieć związek z rozleniwioną, wyzywająco poruszającą ogonem lwicą. Tygrys, ktory miał być główną atrakcją wycieczki pokazał nieledwie kawałek śpiącego ogona, zaś niedźwiedź...stosunek niedźwiedzia do odwiedzających proszę sobie zwizualizować samemu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz