A jajek nie gotuję ! Na tym mrozie same stwardną !
Przecież chcieliście białe święta! Jęczeli, płakali…a czy
uściślili o które święta szanownym chodzi? Hę?!
No ale było jedno już święto słoneczne, ciepłe, radosne.
Święto kobiet. Zwał jak zwał – co z tego, ze jakoś
specjalnie się nie obchodzi – święto jest? – jest ! Pogoda była? Była! Słonko
świeciło? – ano, świeciło. I to jak !
właśnie tak:
- Wiesz jak jechać ?– zagaił eM.
- No ba ! Se na mapie sprawdziłam to wiem. Prosto !
- Ja tam jechałem niecałe 5 godzin to Ty w 3 szafniesz.
- Akurat - oburzona żachnęłam – ja jeżdżę zgodnie z przepisami
całej ustawy o ruchu drogowym, wodnym, lądowym, łąkowym, sadowym i powietrznym ! Ha ! Tym bardziej od momentu, kiedy w grudniu roku ubiegłego, krótko po powrocie
z kielecczyzny, poleconym otrzymałam jakieś świstki do wypełnienia, sugerujące,
że niby ja…JA ! miałam jakoby prędkość przekroczyć (a niejaki żółty fotoradar
miał to zarejestrować) !
Przejęłam się tym dogłębnie !
Moje pierwsze punkty karne!!
Pierwsze odkąd weszłam w posiadanie prawa jazdy (czyli tak
gdzieś od średniowiecza).
Sem skonstatowała, niczym wprawny matematyk dzieląc lata
bezmandatowe przez ilość godzin spędzonych za kółkiem sześć miejsc po przecinku,
że wyjdzie zaledwie jakiś promil, więc… się nie liczy! W robocie koledzy
chóralnie orzekli, że pierwsze punkty karne należy opić, stawiając współczującym
kolegom tyle flaszek ile punktów przyznano, mnożąc to wszystko przez pierwszą
cyfrę otrzymanego w bonusie mandatu karnego. eM natomiast, jak na mężowskie wsparcie
przystało rzekł z całą powagą sytuacji: „Odwołaj się! Niech przyślą zdjęcie –
na pewno AKURAT kawę piłaś i nic nie widać”
-Pffffffffffff……… nie piłam, nie piłam! Mocowałam się z
ciasteczkiem, które parę kilometrów wcześniej w gratisie do dużej kawy na
Orlenie dostałam! Gdyby nie to, że musiałam zwolnić, bo folia za cholerę nie
dała się jedną ręką i zębami trzonowymi otworzyć, to pewnie przyszedłby mandat
równowartości trzech rezonansów magnetycznych, który to, notabene do
województwa sąsiedniego jechałam zrobić na koszt NFZ-tu… a tak tylko wyszłam na
zero… znaczy na równowartość jednego badania, które to mogłam zrobić prywatnie
w pracowni oddalonej AŻ 3 (słownie: trzy) kilometry od mojego miejsca
zamieszkania…
…na pojutrze…
…pół roku wcześniej!
Jakby to człowiek nie kombinował to i tak kijem Wisły nie
zawróci!
- Za Wrocławiem kieruj się w lewo na Jelenią Górę –
zarekomendował eM. Wspomniał też, że będzie rondo. Ja zakodowałam, że na
rondzie w lewo na Jelenią… (mniej więcej). No więc jadę radośnie, śpiewam na
całe gardło Autsajdera Dżemu (przecież NIKT NIE SŁYSZY!), wyluzowana,
delektując się pyszną kawą z tekturowego kubka…oj tam oj tam.. przecież wiem
gdzie jechać.. wczoraj w necie sprawdzałam… no i te rondo ma być… cały czas
prosto…. do ronda… i w lewo…. rondo i w lewo…. rondo, rondo… KURWA na prawo
zjazd na Jelenią !!!!!!!!! Ja 160 na blacie – zero szans na wyhamowanie bo 5
tirów raczej równocześnie nie pokojarzy o co chodzi brunetce w osobówce (czyt.babie za kółkiem).
Przejechałam !!!! Kurrrr…czę…. Zawróciłabym... co tam, że autostrada…. Ale przez
barierki Maksiu nie myknie na przeciwległy tor ruchu choćbym się tu miała na
miejscu zesikać. Yszszsz….. Parę…dziesiąt minut później eM zagadną:
– Ale co rondo? Miało Ci się tak nagle na środku autostrady pojawić?
– W sumie to czemu nie? Nie TAKIE perełki w „Absurdach drogowych” się oglądało!
Wniosek nasuwa się tylko jeden: eM mnie źle poinstruował !!! :-I
– Ale co rondo? Miało Ci się tak nagle na środku autostrady pojawić?
– W sumie to czemu nie? Nie TAKIE perełki w „Absurdach drogowych” się oglądało!
Wniosek nasuwa się tylko jeden: eM mnie źle poinstruował !!! :-I
Reasumując: to rondo było…tylko ciut później…79
km później! A giepeesa i tak nie kupię bo ogłupia, albo bom uparta*
*do wyboru, do koloru, nic nie skreślać !
ja 18-tego będę pomykał na Karpacz i Samotnię, może nie bedzie wiatr siekał sniegiem po twarzy
OdpowiedzUsuń18-tego będzie piękna, słoneczna pogoda!!!! :-)
OdpowiedzUsuńI pamiętaj - obowiązkowo kąpiel w Małym Stawie ;-)