27 kwietnia, imieniny Beżebora, Konizjusza....jak bardzo można nienawidzieć swojego dziecka, jeśi ktoś tak daje mu na imię??
Nieprzeczytanych wiadomości 56..i liczba rośnie, wiatr południowo-wschodni, wilgotność powietrza 43% i lepiej nie będzie, bo za chwilę mają być deszcze, burze i...zachmurzenie duże.
Dzień rozpoczęty basenem o 6.00. Lubię 6.00 w basenie (bo prawie nikt tej godziny nie lubi), zakładam słuchawki i jest basen, muzyka i ja. Wracając do domu, piję pierwszą kawę i przerabiam się na wersję mniej sportową ale jakoby wyraźniejszą. /W tym miejscu można zacytować jedną Panią Profesor spotkaną w kuluarach konferencji, gdy poprawiała makijaż -"Kobiety mają dobrze-powiedziała-czego nie dopowiedzą to dowyglądają"..może coś w tym jest./ Zatem torebunia, teczki, papiery, komputer pod pachę i wsiadam do auta.
Jadę do pracy w procesji prowadzonej przez traktor tak duży, że mimowolnie bardzo drastyczne wyobrażenia rodzą się w mojej głowie.
Nowy telefon i nowy dzwonek to nowe doświadczenia. Np. to, kiedy dzwoni uporczywie, a Ty stoisz obok i czekasz aż ktoś odbierze...albo (co gorsza) próbujesz odebrać i walczysz z maszyną, bo przecież, gdzieś do cholery się musi odbierać!
Kiedy wracam, przede mną żółty seat świeci mi po oczach naklejką "spójrz w lusterka, dwa razy MOTOCYKLE SĄ WSZĘDZIE", sądząc ze stanu blacharki seata kilka z tych motocykli bylo na jego bokach.
Kobiece smutki rozmnażają się przez partenogenezę, odganiam zatem smutki - Metallica i Whiskey in the jar sparwują się w tej roli doskonale, Metallica i ..pomidory. Znalazłam doskonałe źródło pomidorów, czerwonych i...uwaga ...PACHNĄCYCH POMIORAMI. (Ja wiem, że to brzmi groteskowo, ale czy Szanowni zauważyli, że coraz mniej warzyw pachnie warzywami, a coraz więcej..w najlepszym wypadku pachnieć nie chce?). Zatem pomidory z sosem czosnkowym, z natką pietruszki, pomidory do obiadu, pomidory jako przekąska...pokochałam pomidory, choć wiem, że to raczej wiosenne zauroczenie, bo minie, gdy do głosu dojdą truskawki. Truskawki kocham od lat-to nie mija, jestem wierną fanką truskawek. I..czekolady. Przeczytałam wczoraj, że dawka śmiertelna czekolady to (tylko) 10 kg. Pffffff...i AKURAT Kto wogóle ustala takie normy? Czekolada jest z roślinki i kawusia to roślinka...w sumie to prawie wegetarianizm, gdyby nie to, że wegatrianizm to zło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz