czwartek, 8 stycznia 2015

Survival w wersji sweet hard czyli jeszcze zmysłowość czy już ekshibicjonizm...?

Facet określający siebie samcem Alfa, który  mówi przed kamerami o kobiecie poznanej dosłownie parę chwil wcześniej, i to kobiecie, która wywarła na nim niemałe  wrażenie, że „ma piękny uśmiech i śliczne oczy” raczej nie sprawia wrażenia prawdomównego! 
Czyż nie?!
Niby nic niezwykłego?
A jeśli rzecz ma miejsce w programie Nagi Instynkt Przetrwania… ?
Jeszcze niewiele wam to mówi?
A jeśli dodam, że dwójka obcych sobie, NAGICH ludzi zostaje pozostawiona na bezludnej wyspie, gdzie przez 21 dni muszą przetrwać, pokonując własne słabości? 
To już zmienia postać rzeczy, nieprawdaż?
Najbardziej podobał mi się moment, gdy wypowiadający to przystojniak sam był świadom absurdalności swoich słow. Bo przecież powszechnie wiadomo, że jak facet po pierwszej randce pamięta kolor twoich ócz ;-) to znaczy, że masz za małe cycki ;-P 
A tu te owe przecież podane jak na tacy!   
No dobra – przyznaję, miałam maraton tego programu przez cały sobotni dzień… 
Ja bym pewnie nie dała rady wśród tych robali, węży i zimna....
No i nagusia jak mnie Pan Bóg stworzył… 
chociaż...
jak tak się dłużej zastanowić to,  po paru godzinach w tamtejszych okolicznościach przyrody, byłby to zapewne najmniejszy problem survivalowego przetrwania.  Bo jak jest zimno to ja pakuję zabawki i witam  się z puchową kołderką. Są to spotkania zazwyczaj bardzo bliskie, długie i niezwykle przyjemne… Z moim kominkiem również jestem za pan brat i potrafię rozpalić w nim ogień w oka mgnieniu. Ale na mrozie, pod gołym niebem, bez zapałek, bez krzesiwa, BEZ GATEK(!!), z mokrym drewnem to niewiele bym pewnie zdziałała…. Może jeszcze z moim eM bym spróbowała przetrwać ale z obcym facetem, w totalnej dziczy, z interesem na wierzchu jakoś by mnie to chyba średnio bawiło. 
Tak myślę. 
I myślę jeszcze, że nie chciałabym aby życie zweryfikowało to moje myślenie, jakoś nie mam parcia na spotkania trzeciego stopnia ze środowiskiem mocno naturalnym (głównie mam tu teraz na myśli te wszystkie latające, pełzające i inne –ające) do tego bez wody, ognia i… kołderki!
Ale żeby nie było - przygotowana jestem i jedno wiem:  aby przetrwać,  to w pierwszej kolejności należy:
1. zorganizować sobie  schronienie,
2. rozpalić ogień i
3. nigdy ale to przenigdy nie pić nieprzegotowanej wody! 
Ha!! Teoria na celujący norrrrrmalnie!

A uczestnicy nie wiedzą. Przynajmniej nie wszyscy... No ale to Hameryka! :-P

I jeszcze jedno - do programu można wnieść jedną rzecz – dlaczego nie zabrać więc krzesiwa?

…..chociaż  pewna nie jestem, czy nie zamieniłabym na szampon do włosów… ;-)

Obrazek bez związku...
ale przecież to żadna nowość
;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz