niedziela, 27 kwietnia 2014

"Życie to jeden wielki flirt"

Niedziela smakuje ptasim mleczkiem i makowcem, jest leciutko słoneczna i trochę duszna, pachnie kawą, minuty płyną leniwie, w domu cisza, tylko stukot klawiszy. Palce szybko biegną po klawiaturze, bez zastanowienia, z uśmiechem, kleję buźki, śmieję się do monitora. Cicha obecność Aspi w moim domu.
Podobno internet daje możliwość mnożenia osobowości, daje ją na pewno ( gorzej jeśli poza internetem nie ma się żadnej osobowości w ogóle ). Podobno w wirtualnej ożywają w ludziach najcichsze uczucia i dochodzą do głosu najbardziej paskudne cechy osobowości. ( Nie wiem tego- poza internetem również nie udaję, gdy kogoś nie lubię i charakter mam tak samo paskudny jak ten wirtualny.). Podobno ludziom bliżej do siebie z odległości i dalej w bliskości. Też przez internet.
A gdyby tak...(nie mówię: zawsze, ale choć raz jeden i eksperymentalnie) "wziąć na klatę" i nie zrzucać na internet?



Życie to flirt, z flirtowania z życiem można czerpać radość, przeglądać się w jego oczach, z pełną żywiołowej radości akceptacją, nie kreować, nie udawać, kokietować, śmiać się się głośno, chichotać długo do myśli, która nie chce przebrzmieć, której nie chcemy odgonić, a przechować. Pozwolić zostać w sobie słońcu, powiewowi wiatru, poczuciu szczęścia. Ważnego i przejściowego. I dzielić to i mnożyć. pamiętać kąciki oczu gdy cieszy się ktoś bliski, delektować się smakiem, zapachem.


I nawet gdy nie zawsze smakuje jak tabliczka czekolady niech smakuje najlepiej za każdym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz