niedziela, 7 grudnia 2014

„Szczęście to taki stan, kiedy jeszcze nie wiesz, że za chwilę coś się spierdoli”

Co jak co, ale nie mogę wyjść z podziwu jaka to jestem zorganizowana przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia.  Norrrrmalnie pierwszy raz w życiu tak mam! Aż lekko zaniepokojona jestem tym faktem, bo może podświadomie gdzieś czuję, że do świąt nie dociągnę...?!

Zawsze było wszystko na ostatni moment, prezenty, o Booooziu robione  w Wigilię, między zrobieniem moczki, a smażeniem karpia… z jęzorem wywalonym do kolan i zadyszką zapuszczonego, brzuchatego, siwiuteńkiego Mikołaja…  latałam z obłędem w oczach pomiędzy półkami, spanikowana – bo nie lubię na odpieprz byle czego darować, poganiana pierwszą gwiazdką, która już po oczach dawała swym blaskiem, zła na samą siebie, że „można przecież było wcześniej” i wkurwiona na cały tłum klientów, którzy podobnie jak ja – super zorganizowani i w podobnym stopniu zapobiegliwi… 

No i oczywiście – jeszcze obowiązkowa wizyta na poczcie, bo kartki świąteczne przecież trzeba by  wysłać, i to najlepiej metodą teleportacji ale…to jeszcze nie ta epoka – więc, priorytetem licząc naiwnie, że adresaci zwalą miłosiernie na pocztę, a nie na tą, która im życzy spokojnych Świąt…. 

A teraz?  – prezenty skompletowane już od dni paru – w sumie to tylko samochodziki Mańka trzeba było wyrwać siłą perswazji (i kilkoma artykułami  kodeksu karnego) z rąk cwanego sklepikarza , papier świąteczny czeka cierpliwie na sprawne pakowanie, kartki wykaligrafowane (a co!) – na wysłanie, bakalie kupione, pierniki upieczone, okna pomyte już przed pierwszą falą mrozów, łazienka wypucowana czterokrotnie - lśni jak nie powiem komu co (…ale ma cztery łapy;-P ), brakuje tylko bym w stroju śnieżynki paradowała po salonach, z pastorałką na ustach i lampionem w dłoni, przy akompaniamencie harf  a nawet i cytrze, zalotnie szarpanej dłonią spaśnego amorka, głosiła na prawo i lewo, że – hellooooł  -  ja JUŻ GOTOWAM (a wy jak zwykle nie?!?!?! :P ) !   

I to wszystko przed tygodniowym urlopem, na którym będę, nie opcjonalnie a w kolejności:  odpoczywać, relaksować się w SPA, odwiedzę kosmetyczkę , poczytam Beksińskich, spotkam z kumpelami na corocznych „mikołajkach w knajpce”, umówię się z Dagą, ODWIEDZĘ SEM !!! …


…nie no… zdecydowanie coś jest na rzeczy…


 PS. A może by tak wziąć i profilaktycznie testament spisać....

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz