czwartek, 31 lipca 2014

Strade veneziane, negozi e altro czyli spacer w weneckim deszczu :-)



To, że padało miało swój jeden wielki plus - nie było dzikich tłumów, które przed deszczem zakamuflowały się w weneckich knajpkach i czekały na ustanie burzy. A my, jako, że nie z cukru postanowiliśmy nie tracić czasu na obserwację kapiącej z nieba wody tylko obskoczyć uliczki, mostki i inne takie zanim całkiem się wypogodzi i można będzie zapomnieć o pustej Wenecji.





Nie byłabym sobą, gdybym nie natrafiła na sklepik z piórami, atramentami (w Wenecji to bardziej tuszami) i innymi bibelotami, które cenowo przyprawiały o zawrót głowy, jak to w Wenecji bywa... Niesamowitym zaskoczeniem było znalezienie w bocznej uliczce sklepiku,w którym właściciel sam robił notesy w oprawie z prawdziwej, mięciutkiej skóry... Kartki równie zacne co oprawa, gdyż wyglądem przypominające papirus...

No to zajszłam.





Były również całkiem tanie i całkiem małe ale osobno dokupić TRZA by było lupę, a to już wyrównywało koszty do wspomnianych ;-)



Jak zwykle zachwyciłam się kałamarzami i ostatni, a jakże -  przygarnęłam !! :-)))





No i się rozpogodziło...




środa, 30 lipca 2014

No to zacznę od... końca !


Jednym z głównych celów tegorocznej wyprawy w Alpy była przełęcz Stelvio… a potem 2-3 dni szwajcarskich zakrętasów,  „zresztą się zobaczy”… ( - się nie zobaczyło ! )
Jednak przy wjeździe na przełęcz z rana samiuteńkiego zaczęło padać…dobra – nazwijmy rzecz po imieniu: lało niemiłosiernie!! Nadeszły w przeciągu paru minut tak gęste chmury, że nie było dookoła niczego widać. Równie dobrze mogłam sobie wyobrazić, że jestem we własnym ogródku (tak – w samochodzie) albo w Himalajach... Padło pytanie ze strony eM - „co robimy?” I w jedenj sekundzie z ust Aspi padła męska decyzja (ku zdziwieniu eM) - odwrót !
Wracając w ulewie, chcąc skrócić znacznie drogę (oj, naiwna kobieto…) wpieprzyłam się (nie)świadomie na passo Giovo - wysoko, stromo, kręto i wąsko... w ulewie i chmurach gęstych jak smoła - średnio relaksacyjnie.... a końca widać nie było tylko zakrętasy, drugi bieg i w  górę...okazało się, że ZALEDWIE (!) 2094m wysokości....dopraaaawdy, na mapie zgoła inaczej i bardziej płasko to wyglądało… i  trochę się tylko zdziwiłam jak na poboczu pojawił się śnieg...:-I I choć lubię ryzyko, drugi raz, w takiej pogodzie nie wybrałabym tej trasy…jedym słowem: trzeba było stamtąd spieprzać!
W tle, poniżej Passo Dello Stelvio – kto nie chce, niech nie wierzy :P


Gdyby ktoś pytał – tak – w miarę obyta jestem z górami i samochodowym atlasem Alp, jednak czasami człowiekowi padnie na mózg i nie wiedzieć czemu podejmuje taką, a nie inną decyzję….

A potem, do samego Salzburga w ulewie…non stop wycieraczki napier....pracowały na pełnym etacie…w życiu się tak biedne nie namachały!!
A na autostradzie rzeka… z prądem jeszcze jakoś szło, gorzej jak nurt zmieniał bieg… wtedy nawet fontanna di Trevi przy tym to pestka!

I choć czuję lekki niedosyt, to baterie naładowane ! Zamykam oczy i … I uśmiecham się na wspomnienie pastelowych kominów, dymiących, dumnych, dostojnych…


Było bosssssko... :-)

:-))



wtorek, 29 lipca 2014

O budowaniu samooceny...


Alpejski przerywnik !

Żeby nie zanudzić nadto szczytami... aczkolwiek nas NIGDY nie nudzą...to wszystko w trosce o naszych Czytelników ;-) ochhhhhhhhh.......... :-)))))

Zatem będzie retro w różnych odmianach !! Niby zamierzchłe czasy, niby to stare, niby zero nowoczesności, niby... "niby" podobnie jak "prawie" robi wielką różnicę, aczkolwiek z drugiej strony, w odróżnieniu od "prawie" jest zaprzeczeniem tego drugiego. Bo są tacy co starocie kochają i podziwiają, zbierają i zachwycają, doceniają piękno minionych lat i wzdychają do czegoś, co bezpowrotnie minęło...

Zatem przedstawienie czas zacząć:







Tym, co u góry chciałoby się pisać na tym co obok... 
i czuć zapach tamtych lat... przeniknąć choć na chwilę w czasy naszych pradziadków, a może i odrobinę wcześniej....
















źródło zdjęć: flickr.com; etsy.com; .roaringbrookart.com

Czasami....

...słowa potrafią zranić, czasami wiele naprawić....
czasami...lepiej nie mówić nic...
bo czasami cisza wyraża więcej aniżeli wszystkie słowa tego świata...
czasami....

...ale czy zawsze ?



niedziela, 27 lipca 2014

A w Szydłowie..

Proboszcz był wzruszony powitaniem Króla Kazimierza...niepomny na przypadki owego z Klarą Zach..No mniejsza..może przy tak osobliwym zagięciu czasoprzestrzeni jakie dają turnieje i zjazdy rycerstwa nie ma co dochodzić się co do chronologii. Zatem było uroczyście, w asyście dwórek i rycerstwa węgierskiego..


Rusałka wybierz sobie ...bo miałam Ci przywieźć pamiątkę ;)



Król..ik?


A patrząc zza siodła..


Spodobała mi się przyjaźń tych dwóch:







:)

czwartek, 24 lipca 2014

wtorek, 22 lipca 2014

Zielona Malta


Tak na szybko bo na tym małym ustrojstwie normy psychiatryczne nie zezwalaja na więcej. A ! Logowalam się 52 minuty. Oklaski Proszę!





poniedziałek, 21 lipca 2014

Szszszszszsz......

Aspi wyjechała i powiało pustką...no wiem, cały blog na mojej głowie, jak zaniedbam to mnie dorwie po przyjeździe etc...ale
Szszszszsz..słyszycie to?
Wiatr, cisza i piasek jak na pustyni...Tylko czasem kulek przeleci..


..i naszego bloga.

czwartek, 17 lipca 2014

Ile trwają początki?

Mam sąsiada, który od lat 3 (trzech!) uczy się gry na perkusji...i żadnych postępów, ŻADNYCH !!!!
Mam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie, gdyż latem ćwiczone rytmy unoszą się wraz z duchotą panującą za oknem... otwartym oknem...otwartym u mnie i u sąsiada.... i ciągle jedno i to samo....jedno i to samo...i jestem pewna, że jak zamknę wieczorem oczy to w głowie nadal jakaś niewidoczna ręka będzie uderzać w werble, kotły i centrale....wiem - bo mam tak codziennie!



... I za co? Pytam się - za co?!?!?!  Za jakie grzechy ?? 

środa, 16 lipca 2014

Istnienie czy niebyt.....??


W NICOŚĆ ŚNIĄCA SIĘ DROGA
       /Bolesław Leśmian/


Poistniały czerwienie na niebiosów uboczu -
Poistniały dla nikogo, samym sobie raczej - wbrew...
I nie umiem powiedzieć, skąd uległość mych oczu
Tym zarysom drzew na chmurze... Trzebaż oczom takich drzew?...

Wiem, że muszę wypatrzeć w nicość śniącą się drogę.
Odchodzimy gdzieś co chwila i co chwila brak nam lic...
I nie mogę cię pieścić i nie pieścić nie mogę -
Tylko patrzę w zmierzch za tobą i nie pragnę widzieć nic.

 
Usta twoje - daleko! Usta twoje - tak blisko!
Serce w żalu zatwardziałe do rąk białych weź i złam!
Czy pamiętasz ów ogród - płot wysoki - mgłę niską?
Mgła - to człowiek niepotrzebny, snem mi równy - taki sam!

Coś tam o nas przez liście zaszeptało do cienia -
Potoczyło się po drzewach - zrozumiało nas - i lśni
W ustach twoich - tkwi chłodna odrobina znużenia -
Więc pójdziemy do ogrodu! Poszukamy zmarłych dni!

Jest tam ścieżka znajoma - i jest drzewo za bramą.
Czy pamiętasz, jak się idzie? Trzeba minąć cały świat!
Wdziej tę suknię, co wtedy!... Włosy uczesz tak samo! 
I pójdziemy do ogrodu... Ty idź - pierwsza... Pójdę w ślad...






Bo cały dzień mi chodzi po głowie... i wyjść nie może.....może teraz..... :-)

Klik



i uśmiech proszszszsz...

wtorek, 15 lipca 2014

48°43'57 N, 19° 08'57 E

Tytuł oryginalny, prawda? ;)
Słowacja, Horehronie, Bańska Bystrzyca, wokół Fatra, Tatry, Góry Krzemnieckie. Herb... w paski. Pierwsze osadnictwo datuje się na ...epokę kamienia. Byłam ciut później..to jest w kwietniu tego roku. :)

Jedno z takich miejsc, o których wiedziałam niewiele, ale oczarowały mnie bardzo bardzo. 

Wikipedia rzecze: barbakan, kościół katedralny, staromiejski ratusz, rynek.






Ja powiem: niebieskie niebo, pyszne lody owocowe w rynku, stare miasto można "wyspacerować" w ciągu pól godziny, a najlepszą kawę dają w kawiarni w bramie.





I pachnie... wiosną Bystrzyca pachnie magnoliami.