Zrobiłam kawę, kupiłam sern...wwwwWRÓĆ - upiekłam sernik!! :P, a Ta do mnie: "kolokwia sprawdzam" - nooo...doprawdy nie wiem co Sem się porobiło z PRIORYTETAMI - pfff...!!!
10 minut później: otrzymuję sms-a z wszystko mówiącym tekstem "juSZ" - :-) odetchnęłam z ulgą - powróciła równowaga na kuli ziemskiej ! ...odpalam GieGie...
Czasami umawiamy się na kawę, a czasami na film...lubię seanse z Sem...szczególnie upodobałyśmy sobie kino akcji z nieśmiertelnym agentem 007 na czele (ech...boski Creig...aczkolwiek wcześniejsze postaci Bondów również wnoszą wiele radości we wspólne oglądanie niezwykle niebezpiecznych akcji pracownika Military Intelligence section 6.) Chyba wszystkie sceny mamy skomentowane w sposób dalece odbiegający od założeń Iana Fleminga. Po ilekroć oglądam poszczególne sceny - bawią mnie one zawsze i niezmiennie tak samo "bardzo", ale komentarze Sem przyprawiają o bóle mięśni brzucha i zdziwienie eM na twarzy, gdy pyta z czego tak rechoczę odbierając kolejnego sms-a... (-"no przecież film z Sem oglądam")
Bo wszystko byłoby ok, gdyby nie drobny szczegół... - dzieli nas ponad 200km ! :-)
Poniższa fotka została ochrzczona (nie)wiele mówiącym tytułem "W oczekiwaniu na dostawcę pizzy..." - ale to już całkiem inna historia drogie dzieci... :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz