No to ekhm dziś będę Waszym przewodnikiem.
Wiedzę mam niewielką to się nie nachodzimy. Zatem ów zamek, powstały w wieku XIII to miejsce od progu pełne tajemnic..właściwie od mostu, gdyż ów był niegdyś drewniany. Idący żałobny kondukt był jednakowoż ofiarą zbiorową braku konserwacji i prócz nieboszczyka żałobnicy owego dnia stracili nieco witalności...co ponoć przyczynić się miało do inwestycji budowlanej i powstania mostu kamiennego..ponoć..jeśli wierzyć legendom...Zamek ma również łoże z zapadnią (po konsumpcji małżonek pozbywał się drugiej połowy sprytnym "pyk" i ta leciała wprost do loszku i..do rzeczki, apropo's małżeństwa...jest studnia niewiernych żon (nie, nie szukały tam wody..przynajmniej nie: dobrowolnie szukały) oraz ..zamurowane w kominku niemowlę (lokalny koloryt i ludowość, nieprawdaż?). A właśnie..kominek...Prawda, że ładny?
Pańcie takie się trzymają, a między nimi herby i znaczki :)...nie tylko tam.
Ostatnim właścicielem zamku Czocha był niejaki Ernest von Gutschow, który zgromadził tu rozliczne dzieła sztuki. Były wśród nich ponoć insygnia koronacyjne Romanowów, biżuteria, obrazy i przebogata biblioteka. (Większość skrupulatnie rozkradziona.)
Zaś na stryszku wieży spotkać można skrzaty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz