Ogarnęłam
dziś chałupę niczym torpeda (z tej komety powyżej) i doszłam do wniosku, że ja
jednak mam za dużo ciuchów… albo garderobę za małą – no nie wiem…. Serce
obstawia to drugie ale rozum – no cóż -
oczy wszak nie kłamią, chociaż jak przyjdzie co do czego to OCZYWIŚCIE, ZE NIE
MAM CO NA SIEBIE WŁOŻYĆ! Niektóre rzeczy….hmmmmmm... doprawdy nie wiem co mną
kierowało, jaka niewidzialna moc prowadziła do kasy i co ja sobie wtedy
wyobrażałam… (że w 36 się wcisnę...?!)
A tak z innej
beczki:
Uwielbiam.
Kur*a uwielbiam jak się gdzieś spieszę (czyli prawie zawsze), a mistrzowie
lewego pasa suną niczym ruski czołg, z
klapkami na oczach, z oszałamiającą prędkością 32 km. na godzinę, jedynym dla
nich słusznym pasem, mając strach w oczach i przykurcz dłoni na obręczy
kierownicy. I wszyscy wyglądają tak samo. Norrrrmalnie jakby szablon przyłożyć,
odmalować, wkleić oczy (błądzące) , brwi (zdziwione) i wąskie usta... albo
sine…tak – sine nawet lepiej brzmi! Twarz potraktowana przeterminowanym botoksem i
oczywiście głuchota nabyta wraz z otrzymaniem prawa jazdy (kupionego chyba na
bazarku, bo doprawdy nie wiem, jakim cudem weszli w legalnie posiadanie tego
dokumentu). Jak już uda mi się prawym pasem wyprzedzić wszystkich MiSZCZów to
zawsze, ale to zawsze pojawia się na drodze traktor/kombajn/walec/koparka i
taki drobny szczegół jak droga szybkiego ruchu, tudzież autostrada nie robi na
wspomnianych zbyt wielkiego wrażenia – ot co – u nich przepisy ruchu drogowego
nie do końca się przyjęły – wiedzą lepiej bo kim są? No kim ?!?!?! – no są
NAJLEPSZYMI KIEROFFFCAMI.
Dobra - lecę, bo jeszcze frencz Cza SE strzelić ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz