piątek, 31 października 2014

O kobiecości - rozprawy ciąg dalszy


Matka-Założycielka bloga nakazała pociągnąć wątek o „kobiecości” („a potem facetów obrobimy” –:P) no to czynię, co następuje:

A więc – kobiecość… no tak - wiele już zostało powiedziane/napisane, a jeszcze więcej napomniane  pomiędzy wierszami….  Różnie się ją spostrzega ale też trudno ubrać w słówka. I niekoniecznie mała czarna stanowi o kobiecości osobnika płci, przynajmniej tej w zamiarze „pięknej”. Czasami ktoś bardziej kobieco wygląda w bojówkach i traperach na nogach, aniżeli ktoś inny w miniówie z dekoltem przed pępek – bo to nie o eksponowanie tegoż chodzi, a raczej o to „coś”, co jest bardziej wrodzone niż nabyte. Nieraz można spotkać kobietę ubraną jak z żurnala – na pierwszy rzut oka tak kobiecą, że aż dech zapiera, z zazdrością w oczach koleżanek wielką jak Kanion Kolorado, a tu jeden gest czy słowo potrafi sprawić, że czar pryska w oka mgnieniu. Bo kobiecość to nie tylko sposób ubierania i cechy fizyczne ale, albo i przede wszystkim -  zmysłowe, przejawiające się w  spojrzeniu, ruchu, geście np. –  zawsze z Sem przy tym rechoczemy – sposobie trzymania filiżanki.   Jest jednym z przymiotów kobiety, który nie każdej jest dany. Niewiele też to ma wspólnego z orientacją seksualną, chociaż zdecydowany brak  tego „czegoś” może już co nieco sugerować.  Sem trafnie przytoczyła zdanie, że to „coś, co ukryć trudno” ale co też w niektórym wydaniu wydaje się groteskowe i żenujące. Jednak  to tylko opinia kobiety, bo w oczach płci przeciwnej pewnie trochę inaczej jest spostrzegana zarówno kokieteria (ta nabyta czy,  poziom wyższy -wyrachowana) jak i odsłanianie zbyt wiele – chociaż należy te subtelne granice rozróżnić i mieć świadomość, że czasami mniej – znaczy więcej !.  (mniej – w sensie odsłonięte, a nie mniej tekstyliów ;P) 

I chciałam jeszcze dodać, iż jeden z respondentów Sem miał rację – bo w szpilkach to SIĘ WYGLĄDA !!!!!

A oto z czym kojarzy się „kobiecość” moim ankietowanym których akurat miałam pod ręką::
- Ze szpilkami i łagodnymi, wysmukłymi dłońmi (M)*             /szpilki kontra płaskie 2:0/
- Ze szminką (M)
- Z troską o domowe ognisko (M)
- Z ciepłem (M,M,)
- Z figurą (K)
I najtrafniejsze: - „ze mną” bo ? „- bo ja jestem kobieca” (K) – Daga-milion punktów za samoocenę – tak  trzymaj! A ja potwierdzam ;-)


* (M) - mężczyzna
   (K) - kobieta

środa, 29 października 2014

Kawa przed 6 rano...

Tak..się pochwalić chciałam..kubkiem, który przyjechał do mnie zza wielkiej wody...

teraz pierwsza kawa pita jeszcze przed szóstą rano w moim domu wygląda tak.

wtorek, 28 października 2014

Słodkości czyli o tym co robić w długie, zimowe wieczory

No nie mam siły! Nie dam rady! Wymiękam! Przez zupełny przypadek znalazłam na YouTube kobitkę, która robi tak niesamowite rzeczy, że od 3 godzin wgapiam się z rozdziawioną buzią w kolejne filmiki. Są słodkie, bajeczne, wręcz pachnące…tak, tak - pachnące i to przez monitor komputera! No ślinka leci ! A to co kobita robi z  czekoladą to już w ogóle mistrzostwo świata! A gdzie tam – Wszechświata !! Ha - ma też metodę „na balonika” (moją metodę ;-))) – pamiętacie, robiłam raz na Święta Wielkanocne? Te same święta do których poczyniłam zakupy w postaci zgrzewki coli i kilograma włoskiej kawy ziarnistej – ale nie o tym. A więc jest tylko w tej metodzie jedna różnica..jedna, mała, a jakże znacząca - Ann Reardon po skończonej robocie nie miała nawet grama czekolady na żadnej ze ścian, no zupełnie odwrotnie jak  w mojej kuchni – i nie wiem...czy czekolada z ADHD mi się trafiła, czy przeterminowane, pękające balony?
No to paCZajta i podziwajta ;-)





I zdecydowany hicior: 
                                                                                                             wszystkie foto: www.howtocookthat.net


Czy to widzicie? Czy wy to widzicie? – huuurrrraaaa…. Jest przepis na to fajowe kwadratowe cudeńko ! (link zostawiam na profilowym). Wprawdzie zajmuje kilka stron w necie i to po obcemu językowi, więc już samo czytanie pochłonie ze dwa wieczory  (i kilka nocy spędzonych w kuchni na mieszaniu składników) ale co tam, wieczory są długie, za oknem coraz zimniej no to… MAMY PLANY I JE Z R E A L I Z U J E M Y !!!
A potem…. O Boooooziuniuuu – a potem to wszystko zjemy… przy filiżance pysznej, gorącej kawy ! :-)))))))))


poniedziałek, 27 października 2014

Czytelnik pisze...

"Czytelnik pisze" mogłam nareszcie napisać i podniosła ta chwila dała mi wiele dumy oraz radości. Zatem Jarek wcielający się w rolę wspomnianego Czytelnika, w nawiązaniu do treści dziwnych opowieści o płotku przysłał przez siebie płotek namierzony i ustrzelony. W otrzymanym mailu , gdzieś w tle pobrzmiewa echo patriotyzmu lokalnego, który szepcze cicho, że Beskidowi nijak mniej do innych regionów w Polsce. Zatem ta-dam, płotek beskidzki:


Jarku, DZIĘKUJEMY!

niedziela, 26 października 2014

"być kobietą...."

Czasem myślę, że mogłabym pisać bloga zza kierownicy, (brzmiałoby jak wspomnienia kierowcy tira) bo tak się jakoś SAMO składa, że najwięcej myśli i słów przychodzi w trakcie jazdy do/z pracy. Oczywiście podówczas gdy jak dziś koncentruję się, żeby pokonywać studio(czyt. mgłę z widocznością do 10 m w porywach) są najlepsze, a jeśli (jak dziś) wyrośnie z mną/przede mną nieoświetlony samochód jest już bossssko..i czuję się jak Bond i jak Indiana w jednym. Choć gdyby nie mgła na pewno bym go widziała (wszak tajemnica mojej łatwości wyprzedzania tkwi w lusterkach rozmiaru luster ze statystycznego  przedpokoju). Dobszszsz bo się rozgaduję, a tymczasem..
Aspi rozpoczęła wątek nader intrygujący więc dlaczegóż by go nie poszerzyć?? Mamy wszak mocno nadużywaną i  porozciąganą wolność słowa.W psychologii interakcyjnej wspomniano to i owo o szeregu cech będących predykatorami nadciągających chwil szczęścia lub kłopotów, czyli, po ludzku już mówiąc o tym co powoduje, że ktoś nam się podoba /lub nie. I nie mam na myśli tu tylko kontaktów damsko męskich. Ogólnie, co powoduje, że ktoś (nawet płci reprezentowanej przez obserwatora) nam się PODOBA Wachlarz wymienianych cech zamyka pojęcie kobiecości/męskości.
Słuchałam wykładu z ogromnym zainteresowaniem , zwłaszcza że wykładowca miał nieco damski chichot a siedząca obok mnie niewiasta miała powierzchowność mocno kanciatsą. Bynajmniej (uprzedzę uprzejmie pytania: na siebie również potrafię patrzeć krytycznie i prawdziwym szczęściem jest dla mnie to, że patrzeć na siebie wciąż nie muszę :P ).
 No to czym jest kobiecość tak wg Sem? Kryje się gdzieś w płynności ruchów, w sposobie patrzenia (uwaga męskość podobnie). Ma niewiele wspólnego z plastikowymi paznokciami, sztucznymi włosami, ogólnie wszystkim sztucznym/przyczepianym/przyklejanym, z duża ilością biżuterii. Ba, przerost formy nad treścią powoduje, że im więcej dupereli tym mniej kobiecości hie hie hie. Kobieta nie wyraża się przez "duperele", jest pewna siebie, bez tego..pewna siebie, silna, ale nie arogancka, czuła, ale nie łatwa. I mądra taką czułą mądrością intuicji. Nie lubię w kobietach bycia ciepłą kluchą (facetom tego nie wybaczam) ani wchodzenia w rolę mężczyzny (jak poprzednio).
"Kobiecość to coś, czego nie trzeba demonstrować, a nie da się ukryć"-przypomniało mi się gdzieś zasłyszane hasło..rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu tych kobiecych elementów przyrody ożywionej...Wyhaczyłam kobietę podobną do Moniki Belluci i pomyślałam "Ah..tak, to jest TO"
Gdybym była mężczyzną wiedziałabym, co mi się podoba w kobietach! 


Na potrzeby niniejszego bLoGAskA zrobiłam krótką sondę (se se se) pytając kilka zaprzyjaźnionych osób o pierwsze skojarzenie ze słowem "kobiecość".
Aspi odpowiedziała najlepiej cyt:"to coś".
A poza Aspi odpowiedzi brzmiały tak (dla zachowania tajemnicy spowiedzi oznaczę tylko płeć, inaczej to będzie ostatni post mojego autorstwa)
Zatem:
ciepło (M,M, K)
subtelność (K,M)
macieżyństwo (M,M,M)
szpilki (M- tu poległam bo bym w życiu nie podejrzewała o fetysze!)
WDZIĘK (K i powiało tekstem mojej prababci, która według mnie bardzo mądrą kobietą była)
i COŚ (M, K, M, i Aspi doliczę)..

A dla Was Szanowni Przyczajeni Czytelnicy, czym jest kobiecość?



sobota, 25 października 2014

O nawykach czyli zapomniane śniadanie w tornistrze.

Gdyby komuś się wydawało, że z nawyków lat dziecinnych można wyrosnąć, to ma rację – wydawało mu się! Znalazłam w torbie, aj tam – torebce zaledwie mej, połówkę pomidora, który kiedyś tam w pośpiechu nieopacznie wrzuciłam (- no oczywiście, że w woreczku foliowym! ) no i nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, iż o nim zapomniałam. Pleśnią jeszcze całkiem nie porósł, aczkolwiek od zerwania z krzaczka do radosnego odkrycia rzeczonego w torbie, wody wiele w Wiśle upłynęło. Zbyt wiele! A, że torebkę mam dużą, jak to już kiedyś tu ustalono, to schować miał się gdzie (zapewne w warstwie zaginionej Atlantydy). Faktem jest, iż miałam czasu onego takie zapędy na bycie bardziej female i poczyniłam też ku temu odpowiednie kroki, zanabywszy drogą kupną, wprost od kreteńskiego kaletnika torebkę z najprawdziwszej skóry (a propos: cholernie SE cenią padlinę na tych egejskich wyspach) tylko pytam się: po co, jak tam NIC się nie mieści? I doprawdy w głowę zachodzę, kto resztę NIEZBĘDNYCH (!!!) rzeczy nosi tym paniom sunącym z torebeczką wielkości kostki cukru po mieście? Ja muszę mieć przy sobie wszystko, co pozwoli mi przetrwać w dżungli (niekoniecznie tej miejskiej), a potem boli to i owo, w kręgosłupie strzyka, ramię rwie… A ja, głupia neguję i krytykuję dziunie, którym faceci torebki noszą… nawet te najmniejsze na złotym łańcuchu (do białych kozaczków jak znalazł !) Potem nie dziwota, że… ten teges…. z Teletubisiami takiego pomylić można.
Zatem Drogie Panie będzie apel:

Torebka to element kobiecego stroju ! Kobiecego, a nie męskiego! To tak jak wisienka na torcie! Dopełnienie tego, co macie na sobie! I choć wiadomo, że Mężczyźni są jak kafelki - jak dobrze ułożysz możesz deptać całe życie - to nie upokarzajcie swoich lubych i wykrzesujcie choć ciut tej kobiecej siły, która na bank w was drzemie, do noszenia tego niezbędnego wszak elementu damskiej garderoby jakim jest damska torebka!
Koniec apelu.
Dziękuję!
  







piątek, 24 października 2014

Post o niczym z nietoperzem

Czy wyczuwają Szanowni Czytelnicy że nam się Aspi opier.. nie przykłada do twórczości??
Odczuwam to bardzo boleśnie, gdyż jak już wspomniałam wielokrotnie sama nie posiadam weny nawet w ilościach śladowych no i skutkuje to kryzysem literackim, który dotknął naszego BLoGaSkA (kryzys czytelniczy trwa nieprzerwanie i ma już znamiona bessy, ale utrzymujemy że stawiamy na jakość a nie na ilość). A tymczasem (borem lasem) internetowe życie płynie nieprzerwanym strumykiem maili, które dostaję nie wiem od kogo i nie wiem po co, a które mają wielce interesujące tematy 
"chcesz zachować młodość?"- chciałam już, 
"tajemnice biznesmenów dla Ciebie"- nie pytałam, 
"sprawdziłam co czyta Twój sąsiad"- moją gazetę z prenumeraty, jak listonosz podle zostawi u niego, 
"Wyjątkowa rozrywka dla prawdziwych mężczyzn"- dziś prawdziwych mężczyzn już nie ma ,a jak są to nie dotyczy
"Romantyczna czy drapieżna-wybór należy do Ciebie"- zatrzymałam się na dłużej, eeeee...znaczy co? mam wybrać sobie? nie wiem co bym wybrała..no romantyczna to mi się kojarzy z eteryczną dziunią w koronkowej sukni, pomykającą pod haftowaną parasolką po wrzosowiskach całych we mgle ledwo dotykając stopami ziemi, dziunię o włosie płowym, spojrzeniu melancholijnym bławatkowych oczu, skórze nieco bladej...albo raczej ciepłą kluchę taką
drapieżna to z kolei enerdowska modelka z napompowanym balkonem w leginsach w tygrysie paski, z tipsami ostrymi jak brzytwy, taką co to krzyknie HALT gdy jej kwiaty podarujesz..albo niewyżytą feministkę jakąś ..no w każdym razie niebezpieczne to strasznie
"Twoja inteligencja finansowa" buahahahhaaha zaśmiałam się gorzko, nie podejrzewałabym się ani o inteligencję ani tym bardziej o finanse na miejscu nadawcy, prześmieszne doprawdy.
Zatem sijlejter pażałsta.
I zostawiam nietoperka.


czwartek, 23 października 2014

53°00′50″N 18°35′53″E

No to zapraszamy na wieczorny spacer po Toruniu. Lubię Toruń, kojarzy mi się piernikowo, spacerowo i na ogół zawsze gdy tam jestem ten pierwszy spacer jest wieczorny i tonie w złocie. Toruń to taka "perełka" myślę, że równie ładny jeśli nie piękniejszy niż Kraków. Zatem zwiedzamy, rozglądamy się, wzdychamy "jak pięknie" i uważamy na śliską kostkę brukową.







Dziecię z wampirycznymi oczyma..




I mimo, że umordowani, zmęczeni, podniesieni z podłoża kilkakrotnie...cóż..matce się przygotować do wystąpienia nie damy..będziemy filmy oglądać! Aż ktoś odpadnie pierwszy...



poniedziałek, 20 października 2014

Pienińsko

Aspi napomina, żebym pisała...Kiedy nie mogę, kiedy mi nie idzie, nie mam weny, nie potrafię.
Zatem...będą obrazki. Jesień..pienińska, sprzed tygodnia dla Szanownych..proszszszszszszsz..






"To był dobry dzień-
taki, co zdarza się wszystkim
jeden w życiu raz,
żeby zmienić życia bieg.
To był dobry dzień-
życie jak drzewo ma listki.
Niech zielenią się,
nim je zetrze pierwszy śnieg."


"To był dobry dzień-
wiatr rozwiał chmury nad lasem
i w powietrzu
zamigotał srebrny pył.
To był dobry dzień-
taki, co zdarza się czasem,
kiedy myślisz, że
dziś nie starczy ci już sił."


..ale  tym jak to było z chmurami..to już następnym razem.

niedziela, 19 października 2014

Kolorowe kredki

Czasem warto się zatrzymać na chwilę jadąc przez miasta, miasteczka, wioseczki, (krzaki, krzaczory, mosteczki) gdy nagle wtem ach zachwyci Cię ..PŁOT. Ale płot nie byle jaki! Trzeba przyznać, że ktoś kto wpadł na pomysł takiego ogrodzenia przedszkola był bardzo kreatywny!
 Proste i czytelne w przekazie, nes pas? :)




Gmina Łącko ZSSZZZSSSSłynie wyrobami procentowymi a od dziś również..płotkiem przedszkola!

Uzupełnienie, sprostowanie, panika (?) *

* - skreślić co tam komu nie pasi ;-)

Ja chciałam tylko dodać, że "niestałe w uczuciach" to my jesteśmy li tylko i wyłącznie w stosunku do pań góralek, bo w uczuciach małżeńskich to my stałe już od lat ho, ho, a nawet więcej! NO !

(to tak na wypadek, gdyby któryś z MenSZów tu zajrzał :-I )



A skoro już to o tak pięknej porze zajrzałam na bloga, to nie omieszkam podzielić się refleksją z dzisiejsze...a nie - wczorajszego już programu śniadaniowego, a mianowicie wywiadu, przeprowadzonego  w jakże pięknych okolicznościach przyrody, bo na krakowskim rynku, na tle rzeźby Igora Mitoraja - nie bez powodu, bo zmarło się panu parę dni temu. Pierwsze zdanie prowadzącego do rozmówcy, którym był p.Andrzej Starmach:
- Andrzeju, jesteś świeżo po pogrzebie Igora - jakie wrażenia ?!
Zrobiłam wielkie oczy. Gdybym nie była w temacie to pomyślałabym, że redaktor wypytuje o jakiś wernisaż albo imprezę (bynajmniej nie pogrzebową).... no ale cóż, z każdego "wydarzenia", jak widać można zrobić show, wystarczy ubrać w odpowiednie słówka...

I żeby w sposób równie lekki jak toczący się powyżej dialog wyjść z tego tematu to powiem wam, że szalenie podoba mi się Julia Roberts w reklamie Calcedonii - mijając godzącą się parę na moście - no  revelka !

Rewelacyjny też, w moim odczuciu jest film "Bogowie" - słyszałam i czytałam o nim same superlatywy, jednak jadąc do kina nie przypuszczałam, ze tak mnie zachwyci - wszystko wyważone, gra aktorska Kota - jest chyba jego życiową rolą, sceny nie nudzą ani na moment, dialogi wymiatają, raz bawią, za chwilę powodują grobową ciszę na sali... Niesamowicie realistyczny, odważny, prawdziwy Film ! Na koniec recenzji  powinno się chyba napisać czy polecam, no to: POLECAM !
;-)

Dobranoc.

sobota, 18 października 2014

Dygresyjnie i bez związku


Lubię swoich znajomych za różne rzeczy, Olę i Bartka lubię za to, jak się godzą na przykład. (Nie nie żadnych tam takich konotacji.) Godzą się po mistrzowsku po prostu. Poranne kiepskie nastroje spowodowały jakoweś spięcia po których na basenie panowała cisza ciężka i głęboka jak Rów Mariański. Po wszystkim już w bolidzie Bartek majstruje przy radiu i zanim ruszymy patrzy na twardo zainteresowaną szybą Olę i przez zęby szepcze "DLA CIEBIE". Po chwili samochód wypełnia muzyka.



-Świnio-cedzi Olga-Danielem Olbrychskim??- już leciutko chichocze
-Bardziej pasztetem kaliskim-odpowiada Bartek
Rechoczę cichutko pomijając taktownie linijkę o dziwce i świętej.

***
Aspi..a czegóż ja w Aspi nie cenię?! Ale przypomniała mi się ostatnio historyjka, gdy pewnego chyba września wybrałyśmy się bez dłuższego  planowania do Zakopanego, chyba na weekend jakiś żeby się sztachnąć górami. Wysiadłyśmy z ..AUTOBUSU i przejęła nas jak gracz NBA piłkę jakaś pani góralka proponując nieziemsko okazyjny nocleg. Nie pamiętam już jaki był powód zamieszania, w którym pani góralka na chwilę zniknęła zostawiając nas z rozkazem oczekiwania a Aspi w ciągu 3 nanosekund określiła innego gracza, który proponował lepsze warunki i podwózkę.
Szłyśmy zatem za rzeczonym do pojazdu a ja, chowając usta w stójkę kurtki spytałam "A tamta pani?" Aspi ze swojej stójki wyszeptała ze spokojem: "zrozumie, że ...nie jesteśmy stałe w uczuciach"

Chyba zrozumiała, bo nie goniła.

grzybek bez związku :)




Konfiturring & dżemming

Czyli post typowo dla pań… przynajmniej wg przekonań jednego duchownego, dla którego gender jest niedopuszczalne, bo to świadczyłoby o tym, że (o mój Boże!) dziecko płci męskiej miałoby po sobie umyć kubek, odnieść talerz po jedzeniu  albo posprzątać zabawki w pokoju… no tak- gdzieś dzwonili ale nie wiadomo w którym kościele….
A wracając do meritum, to Sem stwierdziła, ze tytuł tego posta powinien brzmieć „aspi wśród słoików”… no i coś by w tym było, gdyby wcielić w życie, jednak ten rozdział dopiero nastąpi – bo żurawinka się przemraża, natomiast tenże tutorial konfiturowy będzie w wersji eksperymentalnej, bo na tyle rzeczonych słoików mi starczyło :P
Zatem
1.Jedziemy na ulubione targowisko miejskie i zanabywamy drogą kupna 1 kilogram żurawiny 
(ja wolę leśną aniżeli ogrodową, chociaż w pizdu więcej roboty z przebieraniem tejżej)


 2. Następnie osuszoną przesypujemy do garnka
 (pomidory same wlazły w kadr – proszę zignorować)

 3. zasypujemy 1 kg cukru i mieszamy. 
Pozostawiamy na kilka minut, żeby owoce puściły sok.

   4. Następnie blendujemy, pozostawiając jednak cześć skórek w całości.    
Gotujemy ciągle mieszając.

 5. W międzyczasie wyparzamy słoiki
(ja użyłam słoików typu weck) a gumki moczymy w zimnej wodzie

 6. Gdy masa zgęstnieje nakładamy do słoików, zamykamy (słoiki typu tweest zakręcamy i odwracamy do góry dnem). Ja jeszcze słoiki wekuję w piekarniku, w temp. 130 st. Przez 15 minut. Ale podobno w wypadku żurawiny zbędny to zabieg (żurawina ma dużo pektyny, która świetnie konserwuje)

7. No i czekamy na zimę ;-)

Do części masy dodałam potartą gruszkę, którą gotowałam do miękkości. Kolejne słoiki będą z  pomarańczą oraz robione na zimno (na 1kg żurawiny, 1 kg cukru i 100ml wódki – blendujemy albo mielimy w maszynce do mięsa, po czym do słoiczków i już) a zimą słodzimy herbatę

Nooo…to by było na tyle. Nie jest to blog kulinarny, i nie dlatego, że nie lubimy jeść czy gotować – wręcz przeciwnie…(to „wręcz” z naciskiem na "jeść"), ale jakoś daleko mi do prowadzenia bloga kulinarnego, więc umówmy się, że tylko od czasu do czasu coś tam publicznie pokuchcimy.

piątek, 17 października 2014

Z cyklu" Znalazłam zdjęcie."

Zatem znalazłam i śpieszę wrzucić nim Aspi (dotąd ogłuszona gripexem) przybiegnie tu z siekierką.


Mężczyzna w ramionach Aspi to nie jej MonSZ, ale jak widać wielce niekontent, że ktoś im przeszkodził.

czwartek, 16 października 2014

Toi, qu'est-ce que tu ferais ?

Aspi ostatnio dużo pisze o jadzie i o łatwości z jaką się jadem dzielim..y mimo wszystko napiszę y. To ja napiszę o czymś innym ..albo o tym samym , to się jeszcze zobaczy.
Żółte liście, mokre drogi i dzień co się powoli rozkręca i za szybko kończy nastraja mnie niespecjalnie optymizmem. Myślałam dziś o tym jadąc do pracy, zegar prędkościomierza w chwilach absurdalnego szaleństwa sięgał 17/h a ja zaczęłam z coraz większym trudem przeganiać myśli o mijaniu. Nie mijaniu liści, lata, młodości, ale o mijaniu w ogóle. Maxi w wymiarze mikro..Śmierć aktorki, która umarła całkiem niedawno i którą jakoś lubiłam przypomniała mi o tym ostatnio wręcz natarczywie.


"Są tacy, którzy wsiedliby do samolotu
Inni, którzy zamknęliby się w domu i zamknęli oczy
"
 
No to o gadaniu... Owszem przestrzeń (netowa i nie tylko) wypełniona jest szczelnie arogancją i łatwym serwowaniem opinii często skrajnych i radykalnych. Ale niech się w pierś swoją mleczną uderzy każdy kto ich nigdy nie popełnił, komu się złośliwość nie zdarza albo chlapnięcie o czymś o czym nie ma pojęcia. Ja się aktualnie walę w klatę do lekkich problemów z wentylacją. Pokorniejemy w momentach, gdy pokorę wymusza okoliczność.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, "co zrobilibyście, gdybyście umarli jutro?"( była kiedyś taka piosenka, po francusku a jakże?), bo ja się zastanawiałam dzisiaj przy prędkości 17/h ile było takich sytuacji, gdy moje życie było faktycznie zagrożone?

 "Są tacy, którzy chcieliby znowu zobaczyć morze
Inni, którzy chcieliby jeszcze się kochać"

W porannych mgłach marszczyłam brwi ni to, żeby nie przeoczyć światła stopu auta przede mną ni to usilnie wytężając pamięć.
Raz w dzieciństwie przy spotkaniu obcego człowieka (dopiero po latach zdałam sobie sprawę z powagi tamtej sytuacji),
Raz jadąc samochodem jako pasażer, gdy już wiedziałam, że to się zaraz stanie, że zaraz uderzymy w tamten samochód, że jeszcze 5, 2 metry..życie nie przeleciało mi przed oczami, ale wszystko działo się powoli, jakby w komiksie,  obrazek za obrazkiem jak w jakiejś systematycznej historii,
Dwa razy gdy bałam się o swoje zdrowie, które mogłam stracić z życiem, operacje, wyniki histopatologii i czekanie, czekanie chyba gorsze niż same operacje. ( Gdyby Ktoś na górze słuchał to bardzo bym prosiła już mi oszczędzić tamtego niepokoju choć dzięki  serdeczne za szczęśliwe zakończenie.)

"Są tacy, którzy przeżywaliby swoją przeszłość
Niektórzy, którzy chcieliby pić i świętować
Aż do rana
Inni, którzy by się modlili"

Poród? Tak owszem w XXI wieku oświecona kobieta , uprzedzona o przebiegu zdarzenia jest w stanie uwierzyć, że zaraz umrze, bo TAK boli.
Raz w górach, na ośnieżonej ścianie, gdy buty ślizgały się po lodzie a nie można było w żadną stronę przerwać tej sytuacji, zawrócić, trzeba było iść dalej żeby to zakończyć. Wspominam to jako coś granicznego.
I jeden raz na motocyklu, raz jedyny, nie z powodu prędkości, jakichś przepychanek, a wręcz przeciwnie..z powodu kilkunastu godzin spędzonych na nim. Pamiętam, że była noc, było zimno i bardzo daleko i że wszystko wokół było nieprzyjazne. Byłam tak zmęczona, że niemal zsunęłam się ..niemal.
Ile mieliście takich "niemal"?

"Zrobilibyśmy coś złego czy coś dobrego
Gdybyśmy mieli czas tylko do jutra
By przeżyć to, o czym marzyliśmy"

Dopóki nie jesteśmy blisko czegoś lub wobec czegoś, jesteśmy odważniejsi..albo bardziej aroganccy, tylko pewni siebie. Taką pewność siebie można strzaskać o kant...albo trzaska się "sama" gdy "bliżej niż dalej". I jak dla mnie to jest ta wygodna kanapa, o której pisze Aspi.
Bo pokora, Drodzy Państwo, w dzisiejszych czasach  jest towarem deficytowym.

"Gdybyśmy mieli umrzeć jutro
Ja bym cię kochał... ja bym cię kochała"