( a ja jeden rozdział zmęczyłam) więc na wyraźną prośbę - zwrócił…. i
wypożyczył na nowo… no i leżała, trochę zapomniana na stercie innych książek…w
sumie to nie „trochę” a całkiem zapomniana i przywalona tymi innymi książkami.
No to przyszło upomnienie, które eM wręczył mi z tekstem „do Ciebie” – phi… przecież
zaadresowane NIE NA MNIE to wyparłam – skutecznie na tydzień, bo przyszło drugie…
ja wiem, że to baaaardzo nieładnie względem szanownej biblioteki, więc
pojechałam zwrócić… z pokorą wielką, uśmiechem na ustach i strachem w oczach na
równowartość ilu książek pani mnie podliczy…. na szczęście skończyło się na
uiszczeniu opłaty za dwa upomnienia, pani bibliotekarka wypisała pokwitowanie
na dyszkę i skwitowała „pani się nie przejmuje - my mamy tak ciągle”.Trzeci raz tej pozycji nie wypożyczyłam. Może jeszcze kiedyś.... widocznie nie czas na jej przeczytanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz