czwartek, 16 października 2014

Toi, qu'est-ce que tu ferais ?

Aspi ostatnio dużo pisze o jadzie i o łatwości z jaką się jadem dzielim..y mimo wszystko napiszę y. To ja napiszę o czymś innym ..albo o tym samym , to się jeszcze zobaczy.
Żółte liście, mokre drogi i dzień co się powoli rozkręca i za szybko kończy nastraja mnie niespecjalnie optymizmem. Myślałam dziś o tym jadąc do pracy, zegar prędkościomierza w chwilach absurdalnego szaleństwa sięgał 17/h a ja zaczęłam z coraz większym trudem przeganiać myśli o mijaniu. Nie mijaniu liści, lata, młodości, ale o mijaniu w ogóle. Maxi w wymiarze mikro..Śmierć aktorki, która umarła całkiem niedawno i którą jakoś lubiłam przypomniała mi o tym ostatnio wręcz natarczywie.


"Są tacy, którzy wsiedliby do samolotu
Inni, którzy zamknęliby się w domu i zamknęli oczy
"
 
No to o gadaniu... Owszem przestrzeń (netowa i nie tylko) wypełniona jest szczelnie arogancją i łatwym serwowaniem opinii często skrajnych i radykalnych. Ale niech się w pierś swoją mleczną uderzy każdy kto ich nigdy nie popełnił, komu się złośliwość nie zdarza albo chlapnięcie o czymś o czym nie ma pojęcia. Ja się aktualnie walę w klatę do lekkich problemów z wentylacją. Pokorniejemy w momentach, gdy pokorę wymusza okoliczność.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, "co zrobilibyście, gdybyście umarli jutro?"( była kiedyś taka piosenka, po francusku a jakże?), bo ja się zastanawiałam dzisiaj przy prędkości 17/h ile było takich sytuacji, gdy moje życie było faktycznie zagrożone?

 "Są tacy, którzy chcieliby znowu zobaczyć morze
Inni, którzy chcieliby jeszcze się kochać"

W porannych mgłach marszczyłam brwi ni to, żeby nie przeoczyć światła stopu auta przede mną ni to usilnie wytężając pamięć.
Raz w dzieciństwie przy spotkaniu obcego człowieka (dopiero po latach zdałam sobie sprawę z powagi tamtej sytuacji),
Raz jadąc samochodem jako pasażer, gdy już wiedziałam, że to się zaraz stanie, że zaraz uderzymy w tamten samochód, że jeszcze 5, 2 metry..życie nie przeleciało mi przed oczami, ale wszystko działo się powoli, jakby w komiksie,  obrazek za obrazkiem jak w jakiejś systematycznej historii,
Dwa razy gdy bałam się o swoje zdrowie, które mogłam stracić z życiem, operacje, wyniki histopatologii i czekanie, czekanie chyba gorsze niż same operacje. ( Gdyby Ktoś na górze słuchał to bardzo bym prosiła już mi oszczędzić tamtego niepokoju choć dzięki  serdeczne za szczęśliwe zakończenie.)

"Są tacy, którzy przeżywaliby swoją przeszłość
Niektórzy, którzy chcieliby pić i świętować
Aż do rana
Inni, którzy by się modlili"

Poród? Tak owszem w XXI wieku oświecona kobieta , uprzedzona o przebiegu zdarzenia jest w stanie uwierzyć, że zaraz umrze, bo TAK boli.
Raz w górach, na ośnieżonej ścianie, gdy buty ślizgały się po lodzie a nie można było w żadną stronę przerwać tej sytuacji, zawrócić, trzeba było iść dalej żeby to zakończyć. Wspominam to jako coś granicznego.
I jeden raz na motocyklu, raz jedyny, nie z powodu prędkości, jakichś przepychanek, a wręcz przeciwnie..z powodu kilkunastu godzin spędzonych na nim. Pamiętam, że była noc, było zimno i bardzo daleko i że wszystko wokół było nieprzyjazne. Byłam tak zmęczona, że niemal zsunęłam się ..niemal.
Ile mieliście takich "niemal"?

"Zrobilibyśmy coś złego czy coś dobrego
Gdybyśmy mieli czas tylko do jutra
By przeżyć to, o czym marzyliśmy"

Dopóki nie jesteśmy blisko czegoś lub wobec czegoś, jesteśmy odważniejsi..albo bardziej aroganccy, tylko pewni siebie. Taką pewność siebie można strzaskać o kant...albo trzaska się "sama" gdy "bliżej niż dalej". I jak dla mnie to jest ta wygodna kanapa, o której pisze Aspi.
Bo pokora, Drodzy Państwo, w dzisiejszych czasach  jest towarem deficytowym.

"Gdybyśmy mieli umrzeć jutro
Ja bym cię kochał... ja bym cię kochała"




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz