A wracając do meritum, to Sem stwierdziła, ze tytuł tego
posta powinien brzmieć „aspi wśród słoików”… no i coś by w tym było, gdyby
wcielić w życie, jednak ten rozdział dopiero nastąpi – bo żurawinka się
przemraża, natomiast tenże tutorial konfiturowy będzie w wersji
eksperymentalnej, bo na tyle rzeczonych słoików mi starczyło :P
Zatem
1.Jedziemy na ulubione targowisko miejskie i zanabywamy
drogą kupna 1 kilogram żurawiny
(ja wolę leśną aniżeli ogrodową, chociaż w
pizdu więcej roboty z przebieraniem tejżej)
2. Następnie osuszoną przesypujemy do garnka
(pomidory same wlazły
w kadr – proszę zignorować)
3. zasypujemy 1 kg cukru i mieszamy.
Pozostawiamy na kilka
minut, żeby owoce puściły sok.
4. Następnie blendujemy, pozostawiając jednak cześć skórek
w całości.
Gotujemy ciągle mieszając.
5. W międzyczasie wyparzamy słoiki
(ja użyłam słoików typu weck) a
gumki moczymy w zimnej wodzie
6. Gdy masa zgęstnieje nakładamy do słoików, zamykamy (słoiki typu tweest zakręcamy i odwracamy do góry dnem). Ja jeszcze słoiki wekuję w piekarniku, w temp. 130 st. Przez 15 minut. Ale podobno w wypadku żurawiny zbędny to zabieg (żurawina ma dużo pektyny, która świetnie konserwuje)
7. No i czekamy na zimę ;-)
Do części masy dodałam potartą gruszkę, którą gotowałam do
miękkości. Kolejne słoiki będą z
pomarańczą oraz robione na zimno (na 1kg żurawiny, 1 kg cukru i 100ml
wódki – blendujemy albo mielimy w maszynce do mięsa, po czym do słoiczków i
już) a zimą słodzimy herbatę
Nooo…to by było na tyle. Nie jest to blog kulinarny, i nie
dlatego, że nie lubimy jeść czy gotować – wręcz przeciwnie…(to „wręcz” z naciskiem na "jeść"), ale jakoś daleko mi do prowadzenia bloga
kulinarnego, więc umówmy się, że tylko od czasu do czasu coś tam publicznie
pokuchcimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz