Wychodząc wieczorem z pracy zajrzałam do Pe aby rzucić odchodne „cześć”, Ten -gdy tylko
ujrzał mnie w progu, wystękał prawie umierającym głosem – jak to facet:
- „Aspiczku nic mi się nie chce !!”
– Wiem – mam to samo, to PRZESILENIE JESIENNE – rzeczowo uspokoiłam;
- yyyyhy – wyskandował Pe łapiąc diagnozę w oka mgnieniu i z powagą
godną ministra dodał - mam przesilenia 4
razy do roku…
No ! – najważniejsze, to mieć na co zwalić. Przecież nie nazwiemy rzeczy
po imieniu, a do tego sumienie CZa uspokoić…
fot. made in net
….to przesilenie to jednak fajna
sprawa ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz