No tak..góry i wieczorne oglądanie Bonda (z lodowym pałacem nieco przesadzili), zamiłowanie do podobnych ubrań, butów, biżuterii, podobne poczucie humoru. Różni nas wiele, ale w tym jesteśmy jakoś podobne. No i...zapachy. Nie identyczne, ale jakoś zbliżone. Pudrowe, na końcu z inną nutą, niby inne, a jednak, coś jest i wyborze perfum, co nas łączy. Mam fioła na punkcie zapachów. Potrafię zapamiętać i tęsknić do niektórych, czasem nuta złapana w wiosennym powietrzu przypomina zapach, człowieka, sytuację.
Obie lubimy zapachy, które gdyby dało się zapach opisać, byłyby w kształcie podobne do płatka pokrytego kwiatowym pyłkiem i ..rosą.
Zapach nie powinien się narzucać, powinno być go dokładnie tyle, by czuł go ktoś kto jest blisko. I ani odrobiny więcej. Zapach to coś osobistego. Uśmiecham się. Zapach jest jak biżuteria lub..bielizna. Nie wystawiony na widok publiczny, nie dla każdego, nie rażący, nie narzucający się, niech będzie dopełnieniem a nie treścią. Zapach ma być na tyle ulotny, by nie przeszkadzał i na tyle trwały, by dał się skojarzyć. I...obie jesteśmy wierne swoim zapachom.
Bo niełatwo znaleźć "kogoś" na całe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz