Po paru dniach w zupełnie innej sprawie – praktyk, znalazłam
się wraz z dwoma dziewczynami z klas równorzędnych – notabene najlepszymi uczennicami w szkole w
gabinecie pani dyrektor. Ta, po przekazaniu nam informacji odnośnie praktyk
podeszła do mnie, wyciągnęła rękę i ni stąd ni zowąd, z dumą w głosie rzekła
„gratuluję tak wspaniale napisanej matury” szczerze się przy tym uśmiechając.
Lasencje stojące obok z rozdziawionymi buziami patrzyły na całe zdarzenie, zachodząc
w głowę „o co kaman?”… ja nie byłam zdziwiona – ja byłam w szoku! Maturę pisemną
z polskiego zdałam na 4 ale mnie i tylko
mnie Dyrka gratulowała…. Ustne poszły
jak po maśle. To wtedy, pierwszy raz w życiu na egzaminie z geografii poleciałam
danymi z dokładnością do jednej setnej procenta opowiadając ile to mamy wód w
kraju, w poszczególnych stopniach czystości i jak się to zmieniało na przełomie
wieku, również ze szczegółowym uwzględnieniem statystyk (sic!) – wiadomo, że w
życiu do tych danych nie dotarłam… a jak ja nie, to jakie istniało
prawdopodobieństwo, że egzaminatorzy dotarli, no jakie, no? I niby jak na
ustnym mieli to zweryfikować? :-)
A no właśnie :-) A wrażenie pozostało i piąteczkę się dostało
:P Biorąc pod uwagę, że skala ocen była od 2 do 5 to chyba całkiem nieźle, co
nie ?
I tak sobie po latach myślę, jak to różnego rodzaju zbiegi
okoliczności i rzeczy wręcz niemożliwe do zdarzenia dzieją się obok nas, a nierzadko
z naszym udziałem… I jak to los z nas kpi czasami i nosa uciera, jak weryfikuje
nasze poglądy… i to w tempie prędkości światła… jak to z czasem stajemy się
pokorni wobec życia i ostrożni w osądach innych ludzi… bo nigdy nie wiadomo jak
my sami byśmy się zachowali w podobnej, ba – takiej samej nawet sytuacji, bo
„tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono” , a i tak wiele składowych ma na to wpływ…
I to, że dzisiaj postępujemy w taki, a nie inny sposób wcale nie oznacza, że za
miesiąc, rok, dwa zachowamy się w sposób identyczny. I dziwi mnie z jaką łatwością przychodzi innym komentowanie
czyichś zachowań, krytykowanie, oskarżanie, zdeptanie, wręcz zrównanie z
błotem… a najczęściej czynią to osoby, które w życiu w podobnej sytuacji nie
były, które nie mają zielonego pojęcia o rzeczach, które tak chętnie komentują
– wszak wiadomo – Polak jest ekspertem w każdej dziedzinie, a Internet daje pozorną
anonimowość więc „hulaj dusza – piekła nie ma”… i co ślina na język przyniesie
wypisują, oby tylko większym jadem było podbarwione….
Jednak wierzę, że dobro w dwójnasób się zwraca...podobnie jak i zło wraca do tego, kto tak chętnie nim obdziela...
:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz