czwartek, 4 września 2014

Znając siebie...


Nie mogłabym być pedagogiem (takim praktycznym bo teoretycznym podobno jestem). Nie mam cierpliwości, a raczej mam ją tylko dla wybranego kręgu osób i to też do czasu. Drażni mnie nieudolność innych oraz ludzie, którzy nie uczą się na własnych błędach. Śmieszy miotanie się osobników wśród kłębowiska kłamstw nad którymi dawno stracili kontrolę, tym bardziej jeżeli są to kłamstwa bezsensowne, nic nie wnoszące… albo gdy wymyślają na poczekaniu wyjaśnienia swoich wpadek i zamiast lawirować jak chomik dżungarski w szklanym labiryncie terrarium  przeciętnego małolata nie mają odwagi powiedzieć wprost, ot tak po prostu o co biega.

I jak nigdy pasuje mi tu zdanie:

I tylko pytam się: po co? 


Edit:
I jeszcze dwulicowość mnie brzydzi...oj strasznie brzydzi...
...i słusznie ktoś powiedział, że "nic nie warta jest duma ludzi bez honoru - dwulicowość to jedna z najpopularniejszych chorób"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz