Zatem nieco alpejsko...
tradycyjnie dolomicko,
mosteczkowo dolomicko
i bez mosteczka pod nogami
Żywiecczyzna i niemal kąpiele w Jeziorze Żywieckim..
Zamglone Czechy i potworny czeski aniołek (jeszcze o nim kiedyś będzie brrr).
Psychodeliczne kłodzkie podziemia i twierdzę, ze twierdze, ale pewna nie jestem..
i Tatry..Taterunie kochane ale już pachnące jesienią...
Ech...będę tęsknić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz