poniedziałek, 29 września 2014

Głębokie przemyślenia

 ..nie będą przedmiotem dzisiejszego posta.
Idzie zima, bo długo śpię. Dzisiaj na ten przykład spałam do 6.15 więc tak trochę nie halo jakby. Zaraz potem pozdzierałam dzieciarnię z łóżek (zadziwiające jak człowiek ma mało empatii gdy przychodzi mu wyciągać za gołe odnóże syna spod kołdry). Nakarmiłam-spakowałam-wysłuchałam szeregu cennych opinii na temat szkoły i przedszkola, które puściłam obok uszu (systematycznie ignoruję).
Poranny basen…pusto. Ja+ratownik+smutno patrzące z sufitu lampy. Zakładam słuchawki robię swoje kilometry, a potem, w ramach corocznej, tradycyjnej wojny o odporność  idę do sauny. Kiedy wychodzę światło jest zgaszone…ekhm…(chciałoby się zapytać jest tu kto? kto kto kto???-odpowiedziałoby echo) Po chwili wychyla się ratownik i wysoko podnosi brwi „to pani jeszcze jest?”. Nie..wyszłam przez saunę.
Truchtem sklep, dom i siadam do komputera. Word i małe czarne robaczki na białym tle, nieprzyjemnie drażnią oczy. Lubię pracować dość wcześniej, kiedy umysł jeszcze "świeży" (tak mówiła moja Babcia, a Babcia była osobą wierzącą). Jeszcze ogarnąć nową tematykę (pracodawca lubi takie niespodzianki na za piŃĆ dwunasta), jeszcze poprawić protokół (ekhm sprzed roku) i dopisać kilka stron do już napisanych.
Gotowanie traktuję trochę jak rozrywkę w przerwie. Nie wychodzi mi tak jak Aspi, ale to lubię. W ogóle nie ufam ludziom, którzy nie lubią gotować/jeść/smakować...ale o tym już było..zatem gotowanie w pakiecie z ogarnianiem kuchni, a przy okazji pokoju... no to jeszcze łazienki..
Jeszcze kilka telefonów i robię kawę (drugą, bo pierwszą wypijam całkiem raniutko bo wlać w siebie pierwszą kawę to dla mnie taki "klik" od respiratora) i opadam na kanapę.

Włączyłam tv a tam nastolatki które mają dziecko się kłócą z okazji tego dziecka.
Nie będę oglądała-przyjemności z tego nie miałam to i kłótni nie będę słuchać.
Kobieta na poziomie nie ogląda takich rzeczy, kobieta na poziomie kontempluje własne paznokcie opcjonalnie studiując rozwój współczesnej sztuki w niszy postmodernistycznej kultury. To lecę nastawić pranie.
Brudne ciuchy i zabawki w tym domu maja własne życie. Oba te ugrupowania czatują na ludzkie życie, ciuchy się mnożą, a zabawki wkomponowują w dywan i podstępnie czają, żeby wbić się w stopę i poruszając żyłą po krwioobiegu dojść do serca i tam człowieka zaciupać. 
No i mamy tzw porę obiadową.
Jakoś kłębią mi się myśli nie na temat to z może z innej beczki albo...korespondując z poważnym tonem Aspiowego wpisu..pierwszego. :)  
Od zawsze chyba pisałam pamiętniki, dokładnie nie wiem od kiedy się datuje owo "zawsze" ale dość powiedzieć, że kiedy znalazłam u Tatki w pawlaczu pudełko ze swoimi starymi zeszytami nie mogłam wyjść z podziwu dla głębokości własnych przemyśleń, uczuć i miłości (może Aspi kiedyś uchyli tajemnicy o swoim uczuciu do T.C.) u mnie było podobnie. Dość powiedzieć śmiałam się serdecznie do swoich maślanych oczu i pobożnych życzeń, które (Panu Bogu dziękować) się nie spełniły. A potem okres durny i chmurny, nastoletni, "czas w którym jesteśmy tak dorośli jak nigdy potem"-też byłam, a u mnie był to czas przepełniony szarą dekadencją Śląska i Zagłębia  zlatujący nieco muzyką o ciężkim brzmieniu i zamiłowaniem dzikim do poezji. Mój Boszszsz jakie to było romantyczne, kiedy konałam z okazji wysłuchanej płyty, konałam tak wiecie...mentalnie...
Pisanie pamiętników jest fajne, czytanie ich po czasie jeszcze bardziej bo nad tymi przykurzonymi zeszytami z uśmiechem przyjrzałam się sama sobie z tamtych czasów. To fajne, ciepłe uczucie, jakbym stała na przeciwko tej nasto- i dwudziestolatki i patrzyła w jej oczy. A potem... przytuliła z głośnym śmiechem. Siebie z przeszłości lubię zamyśloną, zmartwiona światem, zakochaną, zasłuchaną w dyrdymały metalowych tekstów, z mocno wyidealizowanym obrazem wszystkiego, ale lubię bardzo...ponoć "po 40 charakter wychodzi na pysk" to mi zaraz wyjdzie..:) ale pomyślałam sobie, że byłoby cudownie, gdybym mogła tak samo kochać siebie z teraz za kilka lat.




a teraz...idę zrobić sałatkę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz