piątek, 26 września 2014

O stukaniu i mechanizmach obronnych



Umówmy się mechanizm wyparcia działa u mnie bez zarzutu. Ignoruję zatem poranne mgły, chłodne wieczory i dla mnie nie ma jesieni. Widzę  wszędzie biedronki a w babim lecie widzę tylko LATO. I dobrze mi z tym.




W pracy nastroje nerwowe, biegające…pochylam się nad stertą papierów z uparcie chichoczącą J.
-Czemu się śmiejesz?-pytam
-Nerwica chyba z początkiem października idzie…
-Depresja z silnym wyparciem-diagnozuję.
-Choć wiesz..-zastanawia się ona-my się tu z dziewczynami nieraz niemal upłaczemy a potem śmiejemy zaraz…
-Zaburzenie dwubiegunowe obstawiam.



Coś mi uparcie stuka..(bez konotacji i zachować powagę na sali!), w prawym kole z tyłu coś o sobie uparcie przypomina i mimo wizyty u mechanika ustąpić nie zamierza.
/Mechanika mam z niezwykłym poczuciem humoru, którego nie rozumiem. Co się stało? –pytam na przykład 
-Tylne koła się nie kręcą-odpowiada…i następuje krępująca cisza, po upływie dobrej chwili przychodzi myśl „aaa….to teraz trzeba się było śmiać” ale wytrzymuję jakoś ten szał radości i powstrzymuję fajerwerki salw śmiechu/
Zatem..wracając do wątku…

Mechanik orzekł, że nic nie stuka…
To co stuka jak nic nie stuka?
Może jesień w tylną szybę stuka?



Nooooo toooooo gaz do dechy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz