Wieczorny autobus z Krakowa, w słuchawkach Natasha śpiewa o tym, żeby otworzyć ramiona i się..czegoś tam nachapać, życia chyba. Kontrastuje to nieco z kołysaniem autobusu, z lekko lepkim zmęczeniem, i gorącym czołem. Otwieram książkę-zamykam książkę, otwieram komputer-zamykam komputer. Opieram czoło o szybę, chłód przynosi ulgę, "zamknij oczy, otwórz ramiona"-śpiewa Natasha.
Czekają. Chowają się szczelnie za kurtyną z mgły.
To prawda, uciekam w góry..po coś, po siebie, nie całkiem poważnie traktując ich dostojeństwo chwilami.
Wrześniowe pachną już jesienią, wiatrem i są mniej ludne..choć..
nie całkiem ciche.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz