…za to wyrzuty mam wzorcowo konstruktywne.
A półeczka z książkami „do przeczytania rośnie”, rosną też
moje 4 litery…od tego siedzenia zapewne – nie wiem -czy tapiry cierpią na
otyłość?!
W robocie też się nasiliło – taki okres, niby nie tyle od
faz księżyca to nasilenie uzależnione ale od pory roku to już bardzo…
I się zastanawiam, bo… z perspektywy pracodawcy to mam wiele szczęścia i
powinnam na kolanach do roboty włazić bo co miesiąc dostaję pensję – o wiele
za dużo, jak na wkład pracy własnej; z mojej perspektywy – oczywiście za mało –
jak na wkład pracy własnej. A do tego moja psychika jest regularnie rozjeżdżana
walcem i to różnego kalibru, którego nikt
przed przekroczeniem drzwi fabryki nie jest w stanie przewidzieć, a tym bardziej uodpornić się – ot tak – jakimże to nowym zdarzeniem los nas dziś zaskoczy - przewidywalność, spokój, jednostajność - tymi przymiotami mojej pracy opisać się nie da.
…to potem zalegam dzień cały na kanapie bo odreagować jakoś
muszę…z perspektywy czasu to i tak niby lepsze jak flaszka czystej...
Dawno temu gdzieś usłyszałam ciekawą refleksję : „Kurde, praca
to fajna rzecz. Nie dość, że ci organizują czas, to jeszcze za to płacą” !!
I jest fajna - nie powiem, nie zamieniłabym ją na żadną inną
(dane na dzień dzisiejszy) jednak czasami wysysa ze mnie tyle energii, że nie
raz sobie myślę:
„Kurwa, a może by tak pierdolnąć to wszystko i wyjechać w Bieszczady…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz